Oj,oj,oj.... tyle co można powiedzieć od siebie po wyjściu z kina. Trailer zapowiadał ciekawe widowisko, niestety w kinie okazalo sie to co ostatnio jest tradycją - w trailerze wykorzystano najlepsze motywy.
Potrójna rola Eddiego Murphy'ego, niegdyś mojego idola kina komediowego, w tym przypadku to delikatnie mówiąc - niewypał.
Niby komedia,ale ja się nie śmiałem.
Generalnie rzecz ujmując, scharakteryzowałbym ten film inaczej :
TANIE ROMANSIDŁO DLA KOBIET ( z elementami komediowości)
bo takim wlasnie filmem jest Norbit. Ni to komedia ni to niewiadomo. :|
Średnio na jeża. Ale duży plus, za muzyke w filmie. To co mi się podobalo to wlasnie sound track. Powrót do korzeni ? :) (najlepszy track: "Fairfield Four - Standing in the safety zone")
Film oceniam obiektywnie - 5/10.
Kto chce może. Film dla zakochanych ( raczej uwzględniajac piękniejszą połówkę ;) ) Innym nie polecam, szkoda piniążków. :)
Do zobaczenia w kinie.
pozdrawiam
W.